Jak przetrwać zimowe karpiowanie?

Zdjęcie nr 10

  Jak przetrwać zimowe karpiowanie?

Wędkarstwo karpiowe coraz częściej łamie wszelkie granice. Kiedyś trudno było spotkać wędkarzy, którzy przesiadują przy wędkach późną jesienią, czy zimą. W obecnych czasach wielu z nas wybiera taką rekreację, zamiast siedzenia np. przy wigilijnym stole. Pomimo mrozu, śniegu czy silnego wiatru, wielu z nas woli spędzić czas aktywnie nad wodą, niż użalać się na obżarstwo, przy syto zastawionych stołach.
Osobiście należę do grupy osób, która preferuje wędkowanie późnojesienną, czy zimową porą.
Takie wyprawy wymagają odpowiedniego przygotowania. Różni się to od wiosennych, czy letnich zasiadek. Na zewnątrz zimno, w namiocie ciepło.

Najważniejsza zasada takich zasiadek – nie zamarznąć oraz nie przegrzać ciała za bardzo, ponieważ kilka wyjść z ciepłego namiotu, na temperaturę poniżej 0 stopni, skończy się wizytą u lekarza lub w szpitalu. Na takie właśnie przypadki idealnie nadaje się kurtka Ultra Carp Jacket, która spełnia wszystkie moje oczekiwania. Najważniejszym aspektem jest fakt szybkiego ustabilizowania temperatury, po nałożeniu kurtki, która znajduje się w nieogrzewanym miejscu. Zakładając kurtkę, po wyjściu w niesprzyjające warunki, bardzo szybko czujemy ciepło własnego ciała, a nie chłód materiału, jak to bywa w większości zimowych kurtek. Jest to duży atut, ponieważ nie musimy martwić się o dodatkowe wychłodzenie organizmu, gdyż materiał zatrzymuje nasze ciepło wewnątrz. Dodatkowo kurtka jest bardzo lekka i wygodna, co nie krępuje żadnych ruchów, podczas zimowego holu.

Wiele tego typu ubrań zakończona jest ściągaczem, na wysokości obwodu pasa. Elektem tego nieprzemyślanego rozwiązania są wyziębnięte plecy i przeważnie kończy się wizytą w specjalisty.
W kurtce Ultra Carp Jacket pomyślano o wydłużeniu tylnej części kurtki, dzięki czemu mamy osłonięte dolne części pleców, a nawet trochę więcej. Taki krój pozwala na siadanie nawet na mokrej, czy zimnej powierzchni, bez obaw o nasze 4-ry litery.

Dodatkowo zastosowano mocne ściągacze, które pozwalają na indywidualne dopasowanie dolnego obwodu kurtki. Tu także został zażegnany problem podwiewania chłodnego powietrza, od dolnej części.

W tym modelu pomyślano także o rękawach, które zakończone są elastycznym ściągaczem. Takie rozwiązanie pozwala na swobodne ruchy, idealnie dopasowując rękaw do ręki, co perfekcyjnie sprawdza się podczas łowienia w deszczowej lub wietrznej aurze.

Oczywiście w kurtce znajdziemy kieszenie wewnętrze oraz zewnętrzne, zapinane na solidne zamki. Można w nich przechowywać nawet największe telefony, czy potrzebne nam przedmioty. Głębokie kieszenie, zapinane na solidne zamki, idealnie nadaje się do ogrzania zmarzniętych dłoni.

Muszę zaznaczyć kolejny, bardzo duży atut tej kurtki. Jest bardzo lekka i nie jest tak nabita, jak większość zimowych ubrań. Taka kompozycja materiału pozwala na swobodę ruchową, zarówno podczas holu, czy w wykonywaniu zwykłych czynności.
Jeżeli jestem już dobrze ubrany i mam pewność, że przeziębienie nie jest mi straszne, to mogę w 100% oddać się pasji i próbować przechytrzyć jakiegoś zimowego miśka.
Należy jednak pamiętać, że podczas zimowych wyjazdów najważniejsze to mieć branie. Aby to się stało żyłka musi mieć możliwość swobodnego wysnuwania się ze szpuli kołowrotka. Niestety nawet najlepsze sygnalizatory nie będą nam przydatne, jeżeli mróz i śnieg zblokuje pracę kołowrotka, kiedy żyłka zamarznie na rolce kabłąka, a elementy obrotowe zostaną przytwierdzone do szpuli.
Aby unikać takich anomalii korzystam z niezawodnych kołowrotków Basia 45SCW, w których mam pewność, że rolki uwolnią żyłkę, nawet podczas największych mrozów, czy opadów śniegu.
Niby szczegół, a może uczynnić z nas wygranych zimowej eskapady.

Zimowe brania, to w większości delikatne wyciąganie linki głównej, z naszego kołowrotka. Jeżeli żyłka przymarznie do któregokolwiek elementu, zostanie zblokowana, a my stracimy być może jedyna szansę na podjęcie walki, z celem naszych wypraw.
Późno jesienne oraz zimowe wyprawy, to prawdziwe wyzwanie. Należy zwrócić uwagę na najmniejsze szczegóły, aby doczekać się choćby tego jednego, najdelikatniejszego brania. Czy wyholujemy rybę? To już inna historia. Zawsze słyszę, że branie w takich warunkach, to łut szczęścia. Uważam, że odpowiednie przygotowanie pozwala na zwiększenie prawdopodobieństwa holu, w trudnych warunkach atmosferycznych..

Tekst i foto: Przemysław Badyniak.